niby końcówka lat 90-tych, a ogląda się jak z 60-tych, niby świat poszedł do przodu, a biedni i zgnębieni pod obszczanym murkiem leżą wciąż w tym samym miejscu
(ale przynajmniej pod wielkim dachem nieba jak to mówią, jako iż w tym filmie wisemana wyjątkowo nie ma zadaszenia..)