Rola wręcz napisana dla niej. Ona ratuje ten film, bo bez niej byłby bardzo średni.
Zgadzam się. Film taki sobie żeby nie powiedzieć denny, ale Nicole fantastyczna i ona rzeczywiście ratuje ten obraz. Zajebista jest ;)
Nie prawda. Oczywiście Kidman zagrała nieźle, chociaż według mnie nie jest stworzona do tego typu filmów, za to Ferrel znakomicie. A film w swojej konwencji i tak byłby dobry, gdyby ktoś równie dobry jak Ferrel i Kidman zagrał główne role
Na polsacie jak reklamowali ten film to mówili tak samo "rola wręcz napisana dla Nicole Kidman". Moim zdaniem film niezły ale to tylko dzięki niej.
Zgadzam się w pełni.
Żałuję, że do roli amanta wybrali Ferrell'a. Ja go nie lubię z dwóch powodów.
Kojarzy mi się z głupimi komediami, w których ciężko wykazać się aktorsko (jest, moim zdaniem, sztuczny) no i nie podoba mi się fizycznie. Moim zdaniem zepsuł ten film. Szkoda, ze nie wybrali jakiegoś przystojniaka do tej roli, dużo przyjemniej by się go oglądało. Np. Hugh Jackman - niejednokrotnie sprawdził się w komediach i dużo bardziej by mi do tej roli pasował.
Ale to taka dygresja z mojej strony.
Dała 6/10 bo film ciepły i sympatyczny, ale Ferrell go popsuł.
No i wątek ojca i Endory, moim zdaniem ucięty, zabrakło w tej kwestii jakiejś drobnej puenty. ;) Czegokolwiek. ;)
Spoiler!!! Całkowicie się zgadzam, Kidman - rewelacyjna, główny bohater natomiast najbardziej przeszkadzał mi w tym filmie i zepsuł jego odbiór. Jak można było do tak prześlicznej aktorki dobrać tak potwornie brzydkiego "amanta" (w którym na dodatek najpierw to ona się zakochała!)? Chyba że celowo???... ;)
"Żałuję, że do roli amanta wybrali Ferrell'a. Ja go nie lubię z dwóch powodów.
Kojarzy mi się z głupimi komediami, w których ciężko wykazać się aktorsko (jest, moim zdaniem, sztuczny) no i nie podoba mi się fizycznie. Moim zdaniem zepsuł ten film. Szkoda, ze nie wybrali jakiegoś przystojniaka do tej roli, dużo przyjemniej by się go oglądało. Np. Hugh Jackman - niejednokrotnie sprawdził się w komediach i dużo bardziej by mi do tej roli pasował."
Podpisuje się pod każdym słowem. Do tego, aby cały projekt remaku serialu "Czarownica" był udany zabrakło jednego, a mianowicie scenariusza. A wystarczyłoby aby film zaczynał się w momencie w którym się kończy, czyli przedstawiał losy śmiertelnika, który ożenił się z czarownicą. Naprawdę wydaje mi się, że wtedy film z Kidman i Jackam`em byłby skazany na sukces. A tak nakręcili pseudo remake o czarownicy, która nie chce być już czarownicą ale przyjmuje rolę w serialu o czarownicy. I jeszcze wybrali Kidman partnera, który pasuje do niej jak wół do karety... Porażka.