Nie uważacie że ta ich miłość była strasznie naciągana i na siłę? W czym on miałby się zakochać? Babka zupełnie niepoważna, prawie alkoholiczka, co chwilę z innym w łóżku.
Wcześniej bardzo lubiłam Meg Ryan, a po tym filmie jakoś straciłam do niej szacunek. Napompowana twarz, napompowane wargi. I ta jej rola była jakoś do niej bardzo podobna - babka w średnim wieku, wciąż uważająca że jest nastolatką.
Ogólnie film mi się raczej nie podobał. Jedyną dobrą (i śmieszną) rzeczą był śpiewający i płaczący na trawniku Enrico. :)
Masz rację. Mnie nie podobało się to ekspresowe tempo, bez ładu i składu - po 2 dniach np. byli już w sobie szaleńczo zakochani, wygłaszali jakieś deklaracje... Wiadomo było, ze cała ich znajomosc trwała niezwykle krótko.
Meg rzeczywiście zbrzydła, po Banderasie przynajmniej nie widać aż tak mocno operacji plastycznych.
Film to kiepścizna.
zgadzam sie z przedmówcami, film za szybko sie rozwinął. Ryan gra jakąś niepoukadana emocjonalnie, do tego niekiedy zachowuje sie naprawde dziwnie(koślawe-niby seksowne ruchy, nie wiem co Tommy w niej widział, podczas spotkań to raczej on mowił o sobie albo wyznawał jej miłość, a ona? yhym yhym... noi jej byłe życie), nie wspominam juz tutaj o jej HISTERYCZNYM śmiechu.
jedno co mi sie podobało to wątki humorystyczne. a takto niestety nie warto tracic na film czasu, nie spełnił moich oczekiwan, widzac grających tam aktorów (Banderas i Ryan) spodziewałam sie po filmie o wiele wiecej.